wtorek, 5 maja 2015

prolog

Mój koszmar  zaczął się w dniu moich dziewiętnastych urodzin. Wracałam do domu z imprezy kompletnie pijana,chociaż nie wypiłam za dużo. Możliwe że ktoś czegoś dosypał mi do drinka.Wszystko widziałam praktycznie jak przez mgłę, bardzo kręciło mi się w głowię. Nawet nie zwróciłam uwagi na czarną furgonetkę, która zatrzymała się przede mną. Wysiadło z niej czterech mężczyzn, niestety twarzy nie mogłam zobaczyć gdyż mieli kominiarki.
- Chodź kochanie-powiedział jeden z nich. Nawet nie miałam siły się bronić.
- Nie chce- powiedziałam, a jeden z nich się zaśmiał.
- Wiem słoneczko, żadna by nie chciała - odpowiedział i wsadził mnie do samochodu. Któryś z nich przyłożył mi do twarzy chusteczkę z jakąś substancją co sprawiło że straciłam przytomność.  Ocknęłam się w piwnicy, pół naga i przykuta łańcuchem do szarej ściany. Strasznie bolała mnie głowa. Zaczęłam szarpać łańcuch przypięty do srebrnej bransoletki przy mojej kostce,krzyczałam. Nagle ktoś otworzył drzwi. Stał w nich dobrze zbudowany mężczyzna z burzą loków na głowie. Powoli zszedł po schodach i kiedy się do mnie zbliżał to powoli odsuwałam się do tyłu, dopóki moje ciało nie zderzyło się z zimną ścianą. Chłopak kucnął przy mnie i popatrzył mi w oczy. W dłoni trzymał nożyczki,
- Piękne masz ciało kochanie,tylko ta bielizna cię szpeci-powiedział i nożyczkami przeciął mój stanik. Strach paraliżował moje ciało.Nie mogłam się ruszyć do czasu kiedy zaczął dobierać się do mojej bielizny.Zaczęłam się bronić, machać nogami. Chłopak usiadł na mnie i uderzył mnie w twarz po czym szybko ściągnął ze mnie bieliznę. Szybko usiadłam przy ścianie i starając się zakryć jak najwięcej swojego ciała. Ten brutal jeszcze przez chwilę na mnie patrzył i wyszedł z pomieszczenia w którym byłam więziona. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Ponownie ktoś wszedł, podniosłam głowę aby upewnić się czy ten dupek do mnie wraca. Ale był to już ktoś inny. Podszedł do mnie i odpiął łańcuch do którego byłam przykuta. Zaczęłam  uciekać w stronę wyjścia. Przy wyjściu zderzyłam się z czymś twardym. Uniosłam wzrok ku górze i ujrzałam szatyna.
- A gdzie księżniczka się wybiera?-zapytał z głupim uśmiechem na twarzy po czym wepchnął mnie z powrotem do piwnicy, co spowodowało, że spadłam ze schodów. Uderzyłam głową o podłogę i straciłam przytomność. Nie wiem ile czasu byłam nie przytomna. Ale kiedy ponownie dochodziłam do siebie to leżałam już na materacu.
- Joe, bo dziewczyna nie będzie mogła chodzić- ktoś się zaśmiał. Tak byłam gwałcona. Jakiś obleśny facet mnie posuwał a ja nic nie mogłam z tym zrobić. Czułam się okropnie. Właśnie ktoś odebrał moje dziewictwo. Nie wyobrażałam sobie tak swojego pierwszego razu. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Ona nawet tego nie będzie pamiętać- powiedział i wyszedł ze mnie.  Naciągnął na siebie swoje ubrania i wyszedł. Ten drugi wciąż tu był. Spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie. Podszedł i położył swoją dłoń na moim policzku.
- Najgorszy dzień w twoim żuciu prawda? -zapytał. Był poważy. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową.
- Nie martw si e jutro będzie gorzej- powiedział rozbawiony i uderzył mnie w twarz.




Chcecie aby pojawił się nowy rozdział? Komentujcie kochani <3
Szablon by S1K